Wiosną 2009 rozpoczęłam moją przygodę z ukochanymi powojnikami :) Zawsze miałam do nich słabość, ale mieszkając wiele lat w bloku, nawet nie marzyłam o ich posiadaniu. Do dziś mam w pamięci przepiękny Clematis Jackmanii, rosnący w całej swojej okazałości u Gerd w Szwecji i kwitnący podczas naszego u niej pobytu latem. Miałam wtedy naście lat i bez pamięci zakochałam się w clematisach. W zeszłym roku zaczęłam kolekcjonować powojniki, jest ich tak ogromny wybór, że naprawdę ciężko wybrać te najukochańsze. Zdecydowanie moimi faworytami są powojniki dzwonkowate z uroczymi kwiatami w kształcie dzwoneczków. Odmiana Viticella potwierdza swoją odporność. Bylinowe zaskakują szybkością rozwoju od pędów przyciętych przy samej ziemi. Wielkokwiatowe czarują... Część powojników posadziłam w sposób, by komponowały się z rosnącymi razem z nimi różami. Zobaczymy, czy moje plany były trafione :) W zeszłym roku na uwiąd trzykrotnie ucierpiał Burma Star, Bieszczady również spotkał podobny los. W tym roku odbijają. Ostra zima dała się części we znaki - w tym roku nie obudziły się nieduże sadzonki Asao, Pamela Jackman i Montana Rubens...Matka Siedliska dopiero w maju pokazuje przy korzeniu oznaki życia...słabo rośnie Multi Blue... 24 maja 2010 - w momencie pisania tej notatki, z zeszłorocznych clematisów najsilniej rosną: President, Emilia Plater, Polish Spirit, Hagley Hybrid, Nelly Mosser, Doctor Ruppel, Andromeda, Constance i Cecile. Zobaczymy, co pokażą w tym roku - one i reszta moich pupilków :) Na zdjęciach moje zeszłoroczne powojniki - pierwszy rok doświadczeń z ukochanymi roślinami :)
|